Forum Morrowind RPG
fRPG
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Tworzenie postaci
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Morrowind RPG Strona Główna -> TWORZENIE POSTACI
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gimli
Administrator



Dołączył: 09 Paź 2006
Posty: 3109
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Brzeg

PostWysłany: Wto 22:27, 19 Sty 2010    Temat postu: Tworzenie postaci

1) O co chodzi?
a) Kreujemy fikcyjną postać osadzoną w realiach świata znanego z gry Morrowind. Taka przynajmniej była zasada morrpg prowadzonego 2006-2008, tym razem świat ulega zmianom na moje potrzeby, więc wiedza o Morrowindzie nie jest konieczna.
b) Grę prowadzi się tekstowo, kiedy stworzycie postać otrzymujecie swój własny temat w dziale „Gra”. Jest on nazwa imieniem waszej postaci.
c) Wasz temat zaczynam ją postem wprowadzającym do świata gry. Trudno jest wyjaśnić na czym polegają „erpegi” dlatego posłużę się przykładem. Ja(mistrz gry) piszę post w waszym temacie, może to być taki jak ten:
„ Budzisz się ze snu. Spanie na twardej ziemi było znacznie gorsze od miękkiego łóżka w gospodzie, ale przynajmniej nie płaciłeś za pokój. Nieco dumny z siebie zauważasz, że słońce jest już wysoko na niebie, z pobliskiej wioski słyszysz gwar mieszkańców, więc stwierdasz, że czas jest najwyższy, aby wstać”.
Na to ty, gracz możesz odpisać w ten sposób:
„ Przeciągam się i wstaję z ziemi.
- Następnym razem zapłacę za ten chędożony pokój - mówię i zakładam plecak na plecy.
Ziewam i idę w kierunku wioski”
I znowu piszę ja, oczywiście, jeśli chcesz, możesz używać narracja trzecio osobowej.

2) Wstęp Fabularny.
Jest wymagany, abyś utworzył historię postaci. Zapraszam do lektury:


Nerevar, prastary bohater, przyjaciel Viveka, prawdopodobnie zabity przez swojego dawnego przyjaciela Dagoth Ura. Dunmerowie wierzyli, że duch Nerevara przybędzie na wyspę w innym wcieleniu. Taką reinkarnacją była Ethrehna. Po wielu latach zgładziła Dagoth Ur. Upiorna brama padła.

Kilkanaście lat po wydarzeniach z pierwszej ery.

Bogowie opuścili Vvardenfell.

Brama chroniąca wyspę od czerwonej góry, miejsca, w którym żył Dagoth Ur, padła. Co za tym idzie, tereny znajdujące się w pobliżu jej zostały skażoną popielnymi burzami. Rośliny umarły, zwierzęta stały się dzikie. Po kilku latach sprawa przybrała niebezpieczny wymiar - zwierzęta zaczęły się mutować. Pokrywały się czarną skórą i stawały się wytrzymalsze na zranienia, ale też bardziej agresywne. Rdzeni mieszkańcy Vvardenfell wykorzystali moment konsternacji cesarstwo, które dotychczas skolonizowało wyspę i byłą jej rządcami. Wszczęli bunt. Większość miast padło. Dunmerowie znowu stali się rządcami wyspy. Niektórzy Cesarscy przetrwali, ich jedynym ratunkiem była skażona Czerwona Góra. Wiedzieli, że Czarne Elfy nie podążą za nimi bojąc się konsekwencji.

Kilka lat trwał spokój, aż do momentu, kiedy na miasta zaczęły napadać dziwne istoty. Byli to ludzie o czarnej i chropowatej skórze, o przeraźliwie bladych oczach.

Dunmerowie domyślają się, że to skażenie przez Czerwoną Górę Cesarscy, ale zmienieni, walczą z niebywałą agresją i siłą, niszczą wszystko, nawet swoje stare miasta.
Przez kilka lat trwały walki, „Czarni” mieli u swym boku wiele skażonych stworzeń, ich samych też była przeraźliwa liczba. Upadło większość miast, nieliczne, które się ostały to Balmora, Vivec, Gnisis. Lud Dunmerski skupił się w jednym miejscu dla zwiększenia szans na obronę. Ethrehna, przywódczyni czarnych elfów chroni się w starym pałacu Viveka. Siedziba główna jest w Balmorze. Lud podzielił się na trzy rody.
- Ród Dunmerski, patrioci nawołujący do walki z mutantami.
- Ród Podziemia, ci którzy wiarę w wyspę stracili, ale zbierają środki i elfów do opuszczenia wyspy i szukanie domu gdzie indziej.
- Ród Pradawnych, czyli ci, którzy uważają, że gdy bogowie opuścili ziemię, tak naprawdę połączyli się i przybędą na wyspe w nowym wcieleniu. Większość uważa to za kłamstwa, teoria ta zbudzająco podobna jest do Wcielenia Nervera.
- Ród Wolnych Dunmerów. Ci którzy nie zajmują żadnego miejsca. Są nieszanowi przez patriotów, ale nie są do niczego zobowiązani.



3) Tworzenie postaci
Proszę wypełnić poniższy szablon, opuszczając nawiasy:

Imię postaci:
Poziom - 1
Atrybuty
Siła(testy fizyczne, atakowanie obuchem)- 1
Zręczność(testy manualne, walka bronią dystansową)- 1
Potencjał magiczny(wszystko związane z magią)- 1
Inteligencja(rozpoznawanie, roztropność)- 1
(Teraz według swojego uznania dodaj do jakiś statystyk 3 pkt)
Umiejętności:
(Wybierz jedną z tych umiejętności i wpisz ją do szablonu dodając 1 czyli np.
Długie Ostrza- 1)

Długie ostrza
Krótkie Ostra
Dwuręczne ostrza
Walka pięściami
Posługiwanie się łukiem
Posługiwanie się kuszą
Czary ofensywne
Czary defensywne
Perswazja
Zwinność
Leczenie
Skrytobójstwo
Otwieranie zamków

Klasa postaci:
( Piechur - długie ostrza +1,
Mag - czary ofensywne lub defensywne +1,
Dyplomata - Perswazja +1
Strzelec - łuk, albo kusza +1
Medyk - leczenie +1
Wojownik - długie ostrza, albo krótkie, albo dwuręczne +1
Akrobata - zwinność/skrytość +1

Ród:
( jeden z czterech, wypisane we wprowadzeniu fabularnym)
Historia postaci:
(krótko o postaci i DLACZEGO akurat ten ród)


Przykład postaci z wytłumaczeniami
(gramy tylko Dunmerami)


Imię postaci: Gimli
Poziom: 1
Atrybuty:
Klasa postaci: Wojownik
Siła- 3
Zręczność- 2
Potencjał Magiczny-1
Inteligencja- 1
Umiejętności:
Długie Ostrza - 1 (umiejętność wybrana )
Dwuręczne Ostrza - 1 ( umiejętność z klasy)
Ród: Ród Dunmerski
Historia Postaci:
-----


wstawiamy to do tego tematu i do podpisu


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Gimli dnia Śro 21:06, 20 Sty 2010, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zenason
Bard
Bard



Dołączył: 18 Sty 2010
Posty: 45
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 22:49, 19 Sty 2010    Temat postu:

Imię postaci: Surtius
Poziom: 1
Klasa postaci: Akrobata
Atrybuty:
Siła- 1
Zręczność- 3
Potencjał Magiczny- 1
Inteligencja- 2
Umiejętności:
Skrytość - 1 (umiejętność z klasy)
Krótkie Ostrza - 1 (umiejętność wybrana )
Ród: Ród Wolnych Dunmerów
Historia Postaci:
Ciemna, bezksiężycowa noc. Mały chłopiec jak co wieczór siedział w porcie na na progu swojego domu. Nazywał się Surtius. Był on dosyć
dziwny jak na dunmera. Miał śnieżnobiałą, nieokrzesaną fryzurę, wyrzeźbione rysy twarzy, wypukłe kości policzkowe i długie, szpiczaste uszy jak na mrocznego elfa przystało. Lecz jedno zadziwiało każdego w jego wyglądzie, wielkie, ciemnozielone oczy. Mieszkańcy spoglądali na niego trochę jak na odmieńca, lecz mu to nie przeszkadzało i jego znajomym. Czekał na swojego najlepszego przyjaciela Cerdica. Obok niego leżała niewielka naftowa lampa, powoli przygaszająca. Rzucał kamieniami w oddalone, ciemne jak szmaragd może. Była niezwykła cisza, którą przerywał tylko plusk uderzającego odłamka skalnego w wodę. Zdenerwowany tym, iż jego druh wystawił go po raz kolejny, miał wracać do domu. Gdy nagle ciszę przerwała miła, kojąca dla ucha melodia. Panicznie oglądając się do wokół siebie nikogo nie mógł dostrzec. Po pewnym czasie ujrzał zarysy postaci skrytej w cieniu miedzy dwoma domami. Szła ona powoli w jego stronę. Melodia nadal się snuła w tle. Podniósłszy lampę ujrzał ją w pełnej okazałości. Był to wysoki dunmer, w czarnym płaszczu po kostki, do którego miał zatwierdzony gruby pas z przytwierdzonymi dwoma zakrwawionymi ostrzami. Na głowię miał ciemnym kapeluszu zasłaniającym oczy. W rękach trzymał piękną, drewnianą lutnię, z której wydobywał zachwycającą muzykę. Chłopiec chciał uciec lecz nie mógł, jakby coś go wmurowało. Stał bez ruchu. Mężczyzna przestał grać, przykucnął przy nim i podniósł swój kapelusz. To co ujrzał dzieciak było zadziwiające. Miał on taki sam ciemnozielony kolor oczu i bliznę na lewym policzku:
-Widzisz chłopcze, jednak nie jestem sam. - Powiedziawszy to uśmiechnął się, podnosząc jeden kącik ust.
-A..a..ale.
-Cichutko... - Przystawił palec do jego ust. - Bo jeszcze ktoś usłyszy.
-Dobrze. - Odpowiedział dygoczącym głosem.
-Nie chce Cię skrzywdzić. Spokojnie. Chcę ci uświadomić tylko jedną rzecz, która przyda Ci się na całe życie.
-Słucham?
-Nie przerywaj mi! Matka Cie nie nauczyła zasad wychowania? - Lekko się zaśmiał - A zatem słuchaj. Pamiętaj, że w naszym świecie nie ma racji. Ważny jesteś Ty. Sam jesteś kowalem swojego losu. Choć z czasem możesz stać się i czyjegoś, tak jak ja... - Położył rękę na jednym ze sztyletów. - Więc błagam Cie, nie wież w żadne powiedziane Ci brednie. I weź to.
Dunmer wyciągną lutnię w stronę chłopca.
-Ale, ale ja nie mogę! Poza tym nie umiem na tym grać i nie wiem o co Panu chodzi?!
-Weź, kiedyś zrozumiesz.
Chłopiec chwycił za lutnię, i przyciągnął w stronę klatki piersiowej. Poczuł takie dziwne uczucie. Niemożliwe do opisania. Spojrzał na nią po czym przed siebie:
-Dzięku...
Facet znikł.
Minęło 10 lat od tamtego wydarzenia. Surtius wyrósł na wysokiego, zgrabnego mężczyznę. Zawsze chodził ubrany w czarny płaszcz i kapelusz. Z niewiadomych przyczyn na plecach nosił przypiętą lutnię.

Pisane na szybko, przed snem Razz


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Zenason dnia Śro 19:01, 20 Sty 2010, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nasyen
Bard
Bard



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 38
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 23:01, 19 Sty 2010    Temat postu:

Imię postaci: Nasyen
Poziom - 1
Atrybuty
Siła - 1
Zręczność - 2
Potencjał magiczny - 1
Inteligencja- 3

Umiejętności:
Posługiwanie się łukiem - 2

Klasa postaci:
Strzelec

Ród:
Ród Dunmerski

Historia postaci:
Nasyen jest młodym Dunmerem, który całe swoje życie poświęcił służbie Balmorze. Jego ojciec był łucznikiem i służył w armii. Nie był nikim ważnym, po prostu zwykłym żołnierzem, który poniekąd z musu bronił miasta. Swojego syna postanowił wychować na idealnego patriotę, oraz chciał, aby parał się on podobnym rzemiosłem. Nauczył go sztuki łucznictwa, ale też postarał się o dobre wykształcenie dla syna. Teraz, gdy chłopak osiągnął już pełnoletność i sam może decydować o swoich losach, postanowił bronić ojczyzny, tak, jak uczyli go przez całe życie. Nie zamierza jednak czekać bezczynnie za murami miasta, chce przy okazji zwiedzić nieco pełen niebezpieczeństw świat. Chce zaznać przygody, a jego marzeniem jest śmierć w walce z wrogami. Nie wyobraża sobie powolnego konania w szpitalnym łożu. To nie wchodzi w grę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Arvelus
Młodszy Uczeń
Młodszy Uczeń



Dołączył: 18 Sty 2010
Posty: 66
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 21:58, 20 Sty 2010    Temat postu:

Imię postaci: Algeroth
Poziom - 1
Atrybuty
Siła - 3
Zręczność - 1
Potencjał magiczny - 2
Inteligencja - 1

Umiejętności:

Dwuręczne ostrza +1

Klasa postaci:

Akrobata - zwinność +1

Ród:
wolny

Historia postaci:

Algeroth zadrżał z zimna. Noce bywały chłodne, a płaszcz z czarnych skór nie zawsze wystarczał. Przewrócił się na drugi bok, bo kamienna posadzka w jaskini wgniatała się w niego nieprzyjemnie. Przyzwyczaił się do tego dawno temu, ale wciąż mażył przynajmniej o sianie na którym by się położył. O czystym łóżku nawet nie marzył.
Pierwsze miesiące tu to był koszmar. 15 lat temu został wygnany razem z cesarskimi, pod pretekstem pertraktowania z nimi, a on po prostu się z kilkoma przyjaźnił i przez to z nimi uciekał. Ale piekło miało się dopiero zacząć, patrzał jak jego przyjaciele dziczeją, jak stają się prymitywmi. Jak biją się między sobą o byle co. Jakby życie tam było zbyt proste. Przez jakiś czas nad nimi panował, bo udało mu się wyrobić sobie miano wodza. Ale kilka miesięcy wystarczyło aby przestali uznawać za niego kogoś słabszego. Wtedy uciekł i od nich...
Wstał, nie mógł spać. Podszedł do wyjścia z jaskini.
-Ty chyba chory jesteś Dagoth'cie.-Zwrócił się czule do wulkanu- Wciąż tylko grzmisz i grzmisz. Ech... widać nie tylko ja nie mogę spać
Nie był wariatem. Prawda, rozmawiał z wulkanem, traktował s\go jak przyjaciela, ale było to podyktowane koniecznością, koniecznością zachowania człowieczeństwa. Musiał mieć kogoś, jakiegoś przyjaciela. Nawet jeśli był nim głupi wulkan.
Nagle usłyszał kroki, rzucił się na ziemię i przywarł do niej, powoli wysunął głowę za półkę skalną. Zobaczył go, jeden z mutantów. Po cichu wstał, zbliżył się do skraju. Mutant wąchał coś na ziemi. Pewnie znalazł jakąś roślinkę, elf potrącił kamyczek który uderzył monstrum w bark. Mutant gwałtownie szarpnął się w górę i zobaczył Algerotha... Spadającego na niego..

...

Algeroth siedział w jaskini piekąc na niewielkim ognisku kawał mięsa. Obok niego leżało ciało mutanta bez nogi...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Arvelus dnia Śro 22:32, 20 Sty 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Introoz
Noworodek
Noworodek



Dołączył: 20 Sty 2010
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 19:04, 21 Sty 2010    Temat postu:

Imię postaci: Neatrin
Poziom: 1
Klasa postaci: Akrobata
Atrybuty:
Siła- 1
Zręczność- 3
Potencjał Magiczny- 1
Inteligencja- 2
Umiejętności:
Zwinność - 1 (umiejętność z klasy)
Krótkie Ostrza - 1 (umiejętność wybrana )
Ród: Podziemia
Historia Postaci:

***
- Pieprzone mutanty, pieprzeni patrioci - narzekał w myślach Neatrin. Robił to zresztą codziennie, ponieważ było to jego jedyne zajęcie podczas wspinaczki po dachach. - Pieprzone dachy... Kto by pomyślał, że złodziejstwo będzie kiedykolwiek tak samo bezpieczne, a raczej tak samo niebezpieczne jak inne, bardziej szlachetne profesje. Co prawda trzeba wstać trochę wcześniej. No dobra, w ogóle nie śpi się w nocy ale za to można więcej zarobić. - Pocieszał się próbując zapomnieć o zimnie. Tymczasem dotarł na upatrzony sobie w trakcie dnia dom bogatego kupca. Przewiązał się liną a hak zaczepił o komin. - No to hop - stwierdził i zjechał po linie do okna. Kilkoma wyćwiczonymi ruchami otwarł okno nie wydając przy tym prawie żadnego dźwięku. Popatrzył na niebo – Pół godziny do świtania. Zdążę...- stwierdził i wskoczył do środka. Przez chwilę martwił się, że sam będzie musiał zapalać lampę ale na szczęście kupiec ułatwił mu zadanie, zostawił zapaloną świecę. Neatrin wziął ją i zaczął przeszukiwać dom.
***
- Cholera! - zaklął głośno krążąc po swoim małym mieszkanku – Po raz kolejny jego łup przekraczał najśmielsze oczekiwania. -Pół nocy biegania po domach a za te pieniądze nie przeżyje tygodnia.- wyliczył – I jak do kurwy nędzy mam w takim tempie uzbierać na wyjazd z wyspy?!? Chyba jestem na nią skazany... - Trzasnął pięścią w ścianę i poszedł odespać noc.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Introoz dnia Czw 19:05, 21 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kosamela
Gladiator
Gladiator



Dołączył: 22 Sty 2010
Posty: 84
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 16:00, 23 Sty 2010    Temat postu:

Imię postaci: Kosmagesh
Poziom: 1
Atrybuty:
Klasa postaci: Mag
Siła- 1
Zręczność- 1
Potencjał Magiczny- 3
Inteligencja- 2
Umiejętności:
Czary ofensywne +1 ( umiejętność z klasy)
Czary defensywne +1 ( umiejętność wybrana)
Ród: Ród Dunmerski Telvani
Historia Postaci:

Poszukiwany:
Kosmagesh
Długa broda, znoszone i podziurawione szaty, nie modny i nieelegancki kapelusz.
Wiek nieznany.

Żywy bądź martwy: 20 000 septimów.

Mężczyzna, na pierwszy rzut oka wyglądający na średni wiek, po przeczytaniu tego ogłoszenia wybuchł chrapliwym śmiechem.
- Ohh Albercie, dobrze, że tego nie widzisz, bo nie mam pojęcia cóż byś mi w tym momencie zrobił.- Rzekł spoglądając przez ramię na uwieszony na jego plecach tobuł.
- Co tam gadasz? Wyjmuj mnie natychmiast ośle!- Usłyszał rozbrzmiewający w jego umyśle głos.
- Haha, ah proszę Cię bardzo mój Ty miły.- Zdjął tobuł na ziemię, rozpiął rzemyki, poszperał między przedmiotami w nim i wreszcie wydobył spory, biały kapelusz.
- Wyżej no! Co ja mam Cie zawsze dyrygować bałwanie?! No... więc co tu mamy... długa... znoszo... NIE MODNY I NIEELEGANCKI KAPELUSZ?! Co to, cholera, ma być?!- Wydyszał to z siebie zdecydowanie za głośno, nawet jak na myśl.
- Dobra, koniec tego dobrego.- Założył czapkę na głowę.- Tylko mi się tam nie szamoc, wiesz po co tu przyszliśmy.
- Pamiętam i nadal nie wiem po co Ci ten cholerny tytoń nałogowcu. -Powiedział już spokojniej, lecz z wyczuwalną ilością złości i smutku... pamiętał jeszcze jak to za życia sam oddawał się podobnym przyjemnością.
Ruszył w stronę portu, do którego według planu powinien w ciągu następnych dziesięciu minut zawinąć statek z dostawą wspomianego wcześniej towaru.
Na ulicy prowadzącej wprost do przystani nie było żywej duszy. Poruszał się przez nią tylko on; szybkim, lecz równym chodem.
Powiewały za nim strzępki dolnej części szaty, która, nie oszukujmy się, pamiętała lepsze czasy. Pod nią obijał mu się o bok sztylet; umieszony w tej w chwili w pochwie.

//Jest to moje podejście do jakiejkolwiek gry w tym stylu... mam nadzieję, że się do mnie nie zniechęcicie za szybko i będziecie nakierowywać mnie na dobrą drogę... Wytykanie błędów mile widziane.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Kosamela dnia Sob 16:34, 23 Sty 2010, w całości zmieniany 5 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Morgalhar
Dziecko
Dziecko



Dołączył: 23 Sty 2010
Posty: 15
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 21:41, 23 Sty 2010    Temat postu:

Imię postaci: Morgi
Poziom - 1
Atrybuty
Siła - 1
Zręczność - 1
Potencjał magiczny - 3
Inteligencja - 2
Umiejętności:
Czary defensywne + 1 (umiejętność klasowa)
Leczenie + 1 (umiejętność wybrana)
Klasa postaci: Mag
Ród: Dunmerski
Historia postaci:
Nigdy nie zapomnę tej nocy. Pamiętam jakby to stało się dziś choć minęło już dziesięć lat. Księżyc w kształcie rogala doskonale oświetlił ludzi wychodzących z lasu, wszyscy byli uzbrojeni. Powoli zbliżali się do naszego domu, obserwowałem ich z matką przez okno, byłem przerażony, nie wiedziałem czego mam się spodziewać. Moja rodzicielka zareagowała bardzo szybko, kazała mi schować się w wielkiej, starej szafie stojącej w rogu pokoju a sama wzięła do rąk nóż, który przyniosła z kuchni. Zamknięty w szafie widziałem część pokoju, ze strachu byłem jak sparaliżowany, gdy nagle usłyszałem jak drzwi wylatują z hukiem z zawiasów. Zaraz po tym do moich uszu dotarł krzyk matki. W moim polu widzenia pojawiła się ona wraz z szarpiącym ją mężczyzną. Widać było, że nie ma sił by się bronić, napastnik złapał ją za głowę i na moich oczach skręcił kark, następnie rzucił jej ciało jak szmacianą lalką. Czułem się okropnie, chciało mi się krzyczeć i płakać, ale wiedziałem, że muszę być cicho, gdyż inaczej zginę, a moja matka z pewnością by tego nie chciała. Mężczyzna zwrócił się w kierunku szafy i zaczął się jej przyglądać. Poznałem w nim wtedy mojego ojca, który zaginął dwa tygodnie temu, ale było z nim coś nie tak. Zmienił się, zrozumiałem, że należy do Czarnych. Żegnałem się już z życiem, ponieważ mój "tata" zaczął zbliżać się do mnie. Uratował mnie cud, zjawił się oddział Rodu Dunmerów, napastnicy uciekli. Od tamtej pory chcę bronić wszystkich słabych ludzi i znaleźć człowieka, który odpowiada za przemianę mego ojca oraz tragiczny los mojej rodziny. Nie poddam się póki nie wypełnię swej misji.

// pierwszy raz będę grał w tego typu grę, więc wybaczcie mi błędy, przyznam się też, że świat Morrowinda jest mi prawie nieznany xd


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Howk
Noworodek
Noworodek



Dołączył: 23 Sty 2010
Posty: 2
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bolesławiec

PostWysłany: Sob 21:42, 23 Sty 2010    Temat postu:

Imię postaci : Falquas
Poziom - 1
Atrybuty
Siła - 1
Zręczność - 3
Potencjał magiczny - 1
Inteligencja - 1
Umiejętności : posługiwanie się łukiem
Klasa postaci : Strzelec - łuk
Ród : Ród Podziemia
Historia Postaci :

-Jeszcze trochę, Otra, jeszcze trochę!
-Nie, ja już nie wytrzymuję...
-Proszę, tylko trochę już koniec!
-Aaaaaaa!!
-TAK! Otra, udało się! Urodziłaś syna!
-Aaaahh... Jaka to ulga, Tutydes...
-Spójrz tylko, nasz nowy członek Rodu Podziemnych, nasz synek, Falquas!
-Jaki on piękny... Oczy ma chyba po tobie, Tuty, kochanie..
-Tak, a twarz twoją.
-Kocham was, Ciebie Tutydes i nasze małe dzieciątko..


21 lat później Falquas wyrósł na mężnego Elfa.
Nic nie mogło go powstrzymać, był jak strzała, w sumie, sam nimi miotał ze swojego cisowego łuku.
Momentami zastanawiał się, kto jest odpowiedzialny za te krzywdy które mu wyrządzili ludzie, za zamordowanie rodziców, wygnanie i potępienie...
Od tamtej pory, kiedy w katedrach zaczęto mówić o elfach jak o barbarzyńcach, stworach i demonach, nie mógł się pokazywać nigdzie publicznie, ciągle miał zasłoniętą większą część ciała, głównie twarz. Tylko to utrzymywało go przy życiu w ludzkich miastach...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bizd
Młodszy Uczeń
Młodszy Uczeń



Dołączył: 22 Sty 2010
Posty: 61
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 21:48, 23 Sty 2010    Temat postu:

Imię postaci: Nanami
Poziom: 1
Atrybuty:
Siła - 2
Zręczność - 3
Potencjał magiczny - 1
Inteligencja - 1
Umiejętności:
Leczenie - 1
skrytość – 1

Klasa postaci:
Akrobata

Ród:
Ród Wolnych Dunmerów

Historia postaci:
Był ciepły letni dzień, słońce mocno prażyło a roboty w gospodarstwie tylko przybywało, jednak nikt nie narzekał – dobra pogoda to duże zbiory. Elurian pracował w polu, ścinał kosą zboże, słońce było już wysoko na niebie a elf pracował od samego rana. Po czole spływały mu kojące krople potu, wiatr miło łaskotał po twarzy, nie długo miał zrobić sobie przerwę na posiłek razem z resztą rodziny – żoną i synem. Z kosą w ręku zmierzał w stronę uśmiechniętej Assiny stojącej na ganku i czekającej z podaniem posiłku, w tej właśnie chwili zauważył ruch na wzgórzu za domem, z lasu wyjawiały się zakapturzone postacie, szybko zmierzały w wiadomym kierunku – do gospodarstwa.
Elf ruszył w te pędy bronić rodziny, rzucił kosę i już był w połowie drogi. Widział na twarzy żony zdziwienie, stała tyłem i nie wiedziała jeszcze o nadchodzącym niebezpieczeństwie. Gdy był przy żonie wepchnął ją bez słowa do środka i zatrzasnął drzwi.
-„ Zbliżają się bandyci, chowaj się razem z naszym dzieckiem w kuchennej piwniczce, postaram się ich powstrzymać!”- bardziej wychrypiał niż wykrzyczał.
Kobieta posłusznie z dzieckiem się schowała, ojciec chwycił miecz swego ojca wiszący na ścianie i czekał, czekał na śmierć.
Po kilku minutach zjawili się – uzbrojeni i wyszkoleni lepiej niż rolnik przeciwnicy, nic nie mówili, nie tracili czasu chcieli się zabawić i chociaż trochę obłowić. Na kilku twarzach pojawił się uśmiech – zobaczyli chłopa-wojownika. Gdy jeden go zaatakował inny bandyta wbił mu nóż w żebra, podstępnie – od tyłu. Rzezimieszki przeszukały domostwo i spakowały jedzenie i pamiątki rodzinne, gdy już mieli wychodzić jeden z nich przypomniał sobie o młodej i ładnej elfce, żonie rolnika. Postanowił ja znaleźć i się zabawić, reszta poparła jego pomysł i zaczęli przeszukiwanie domu w celu znalezienie kryjówki. Matka słyszała szmery w kuchni, wyszeptała do syna:
-„Weź ten sztylet, należy do naszej rodzinny od pokoleń, wyjdź po cichu wyjściem za domem i biegnij, biegnij ile sił w nogach, biegnij tak aby wiatr Cie niósł. I paiętaj, ze lepiej żyć na stojąca niż umrzeć na kolanach. Kiedyś się jeszcze zobaczymy…”- łzy popłynęły po Polikach kobiety.
Chłopiec posłusznie wykonał polecenie, wtedy jeszcze sobie nie zdawał sprawy, co się stanie z matką. Gdy był już po za domem usłyszał krzyki matki. Sam jednak przeżył. Po dziś dzień pała w nim żadza zemsty na rodzinach bydlaków, którzy tak postąpili z jego rodzicami…


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Durassek
Noworodek
Noworodek



Dołączył: 23 Sty 2010
Posty: 12
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 23:37, 23 Sty 2010    Temat postu:

Imię postaci: Asvaroox
Poziom - 1
Atrybuty
Siła- 1
Zręczność- 3
Potencjał magiczny- 1
Inteligencja- 2

Umiejętności:
Krótkie ostrza +1

Klasa postaci:
Akrobata - Skrytość +1

Ród:
- Ród Wolnych Dunmerów

Historia postaci:
- Opowiedz wszystko co wiesz o nijakim Asvarooxie, już!
- Nie, nie bede o nim opowiadał.
- Gadaj wszystko co o nim wiesz *uderzenie*
- Nie wydusicie ze mnie żadnej informacji.
- Jestes, pewien? Przyprowadzcie ją!
- Nie, Nie nie róbcie jej krzywdy proszę! Nie jej ona nie jest nic winna!
- Jeżeli nie bedziesz gadał zabijemy ją *przykłada nóż do gardła*
- Dobra, Dobra co chcecie wiedzieć? Tylko nie róbcie jej krzywdy.
- Mów wszystko, co o nim wiesz szujo!

Żył on na peryferiach, razem ze swoją rodzina Ojcem Asvarisem i matką Awranną, była to biedna rodzina nie wyróżniająca sie niczym szczególnym. Aż któregoś dnia przyszli do nich gwardziści, kazali im opuscic miasto, skazując ich na pewną śmierć. Tam po raz pierwszy zauważyłem Asvarooxa w akcji, z zimną krwią zasztyletował on gwardzistów z oczach, połowy miasta. Następnie uciekąjąc po dachach gdzieś w głąb miasta. Po paru dniach jak sam pan wie jego rodzine zamordowano, lecz po nim słuch zaginął. Postanowiłem odszukać go na własną ręke by zwerbować go do mojej organizacji skrytobójców. Po paru miesiącach znalazłem owego młodźieńca, był bardzo skromnie ubrany, szara podarta szata i pas to było praktycznie wszystko co miał, lecz przy jego boku było coś co przykuwało uwage, piękny srebrzysty sztylet - pamiątka rodzinna. Podczas rozmowy z jego ust emanowała inteligencja, nie był to mierny rzezimieszek lecz ktoś wiecej, choć był młody to jego umiejetności przerastały ludzkie pojęcie. Byłem zdziwiony więc, że odrzucił moją propozycje zostania jednym z nas. Powiedział, że musi załatwic pare spraw i pobiegł. Ostatni raz widziałem go gdy wyjeżdzał z miasta w przebraniu żebraka. Wiecej ja ani nikt z mojej drużyny go nie widział w mieście.



EDITED FIXED


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Durassek dnia Nie 14:13, 24 Sty 2010, w całości zmieniany 5 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gimli
Administrator



Dołączył: 09 Paź 2006
Posty: 3109
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Brzeg

PostWysłany: Sob 23:54, 23 Sty 2010    Temat postu:

Durassek- blad w umj. Nie ma takiej umiejetnosci, a po drugie jedna jest klasowa, a inna dobrowolnie wybrana. Jutro dojda tematy nowych graczy.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hardcor
Gladiator
Gladiator



Dołączył: 23 Sty 2010
Posty: 76
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Człuchów

PostWysłany: Nie 0:57, 24 Sty 2010    Temat postu:

Imię postaci: Asterion
Poziom - 1
Atrybuty
Siła 4
Zręczność- 1
Potencjał magiczny- 1
Inteligencja- 1

Walka pięściam 1

Klasa postaci:Wojownik - dwuręczne +1

ród :Ród Wolnych Dunmerów
Historia postaci

-Ach, że ten ptaki muszą się tak drzeć - krzyknął Asterion obudzony przez śpiew ptaków.
...był wysokiego wzrostu mężczyzną o niebieskich jak toń morza oczach, długich blond włosach, wyraźnych rysach twarzy oraz rosłej sylwetce, na plecach nosił dwuręczny miecz. Z daleka wyglądał jak Elf, lecz był człowiekiem. Rodzice osierocili go w wieku sześciu lat. Pochodził z Brumy, wychowywał się w tamtejszym sierocińcu. Był na świecie zupełnie sam, aż do czasu gdy pewnego dnia w rynsztoku znalazł małego szczeniaka, nazwał go Vengar, po swoim ojcu. Od tego dnia Asterion i jego pies byli nierozłączni, Vengar wyrósł na silnego wilczura, pomagała często swojemu panu w razie kłopotów. Asterion nigdy nie przywiązywał zbyt dużej wagi do nauki, jego marzeniem było zostać wojownikiem. Po wyjściu z sierocińca, po wodzą starego żołnierza Denvula szkolił swoje umiejętności...
Otrzepał ubranie, z okruchów wczorajszej kolacji.
- Co głodny jesteś Vengar ? -rzucił w stronę psa
Podszedł do swojej klaczy, pogładził ją po grzywie i wyjął z torby, kawałek mięsa i rzucił go psu, ten łapczywie rzucił się na kąsek i zaczął, spożywać swoje "śniadanie".
Aterion w tym czasie zwinął posłanie i zapakował swój skromny ekwipunek na konia. Gdy zobaczył, że pies już skończył jeść, wsiadł na grzbiet klaczy i pognał wraz ze swoim psim kompanem w nieznanym mu kierunku.

@ down teraz dobrze ?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Hardcor dnia Nie 1:07, 24 Sty 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gimli
Administrator



Dołączył: 09 Paź 2006
Posty: 3109
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Brzeg

PostWysłany: Nie 0:59, 24 Sty 2010    Temat postu:

Ten sam blad. Jedna umj wybrana a jedna klasowa. Jesli obie takie same masz -2 w niej

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Falar
Noworodek
Noworodek



Dołączył: 25 Sty 2010
Posty: 6
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 19:13, 25 Sty 2010    Temat postu:

Imię postaci: Falar
Poziom - 1
Atrybuty
Siła- 2
Zręczność- 2
Potencjał magiczny- 1
Inteligencja- 2

Umiejętności:
Zwinność- 1
Krótkie ostrza-1

Klasa postaci: Wojownik
Ród: Ród wolnych Dunmerów

Historia:

Ciepły, wręcz upalny letni dzień już prawie dorosły Dunmer szedł przed siebie przed siebie. Ledwo stąpał z nogi na nogę. Na głowię miał swoją podartą koszulkę, która służyła mu za - niezbyt dobrą - ochronę przed palącym słońcem. Nagle zauważył jakiś mały przytułek pod skałą, która dawała już cień. Dunmer ruszył w tamtą stronę dalej tak samo, nie miał już sił iść za dnia, szczególnie, że podczas południa nie znalazł żadnego miejsca gdzie by mógł się schronić. Teraz wreszcie usiadł pod kamieniem, po chwili padł z wycieńczenia...

***

Coś go wyrwało ze snu, nie był to deszcz, który padał już od dobrej godziny, ale coś innego. Mały strumyczek nie miał wcześniej siły by się przedrzeć przez skały i płynąć dalej, teraz wspomożony przez deszcz był dużo większy i zaczął lać się z kamienia. Falar - bo tak się zwał ten Dunmer - spojrzał na to i ułożył ręce w koszyczek, aby woda nie wylewała mu się z nich. Napił się, dawno czegoś tak dobrego nie miał w ustach. Jedynie rosa, której i tak nie było dużo.
- Ile to już nie miałeś niczego w ustach? -
Powiedział donośnie jakiś głos, który znikąd się pojawił. Falar zaczął się rozglądać i zauważył mężczyznę, był on wysoki i patrzył na chłopaka z góry.
- A co cię to obchodzi co?! Zostaw mnie już, zabiłeś moją rodzinę, wygnałeś z ojczystego miasta! Zostaw mnie! -
- Nie gadaj, nie ja zabiłem twoich rodziców, jestem jedynie wytworem twojej wyobraźni. -
- Nie obchodzi mnie kim jesteś, ODEJDŹ! -
Krzyknął Falar. Ciągle patrzył na tego mężczyznę, był to Cesarski. Chłopak wiedział co się działo, jego rodzimą wioskę zaatakowali zmutowani Cesarscy, a on mu się zaczął pokazywać od momentu kiedy stracił wszystko i zaczął się tułać po tym świecie. Nie była to schizofrenia, ten mężczyzna był jakby informacją od jego układu nerwowego, że młody Dunmer musi coś zjeść. Była to reakcja na brak pożywienia, zbyt długi brak pożywienia.

***

Falarowi dopiero po dwóch dniach udało się znaleźć jakieś pożywienie. Było to niezmutowane stworzenie. Zwykły wilk zabity przez pewnie jakiegoś myśliwego, którego ciała tu nie było. Jedyne co było widać to ślady krwi prowadzące w stronę lasu. Zdziczali Cesarscy, byli teraz o wiele groźniejsi niż przedtem jednak wyspa była teraz znów w rękach Dunmerów, coś za coś, ale dla Falara było ważne to, że znalazł pożywienie...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Smirtlex
Młodszy Uczeń
Młodszy Uczeń



Dołączył: 26 Sty 2010
Posty: 71
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 17:13, 26 Sty 2010    Temat postu:

Imię postaci: Nenic
Poziom: 1
Atrybuty:
Klasa postaci: Strzelec
Siła- 2
Zręczność- 3
Potencjał Magiczny-1
Inteligencja- 1
Umiejętności:
Posługiwanie się łukiem - 1 (umiejętność z klasy )
Zwinność - 1 ( umiejętność wybrana)
Ród: Ród Dunmerski
Historia Postaci:
Był słoneczny dzień gdy Nenic wraz z rodzicami szedł na piknik do lasu. Po drodze bawił się z bratem z "Mistrza Łuku" - grę polegającą na trafieniu w wybrany cel, jednak nie pobawili się długo ponieważ po kilku minutach skończyły im się strzały. Gdy juz dotarli na miejsce Nenic powiedział do taty: "Ojcze, czy wziąłeś moje ulubione jabłka duszone w soku z malin". Ojciec mu odpowiedział: "Synu, wiedziałem że o czymś zapomniałem, jeżeli chcesz to szybko skocz do domu i weź sobie kilka". Chłopak z uśmiechem na twarzy pobiegł szybko wykorzystując to że był jednym z szybszych ludzi w swoim mieście. Po drodze zebrał 3 strzały, które o dziwo trafiły do celu, sam zdziwił się ponieważ to były jego strzały! Tak więc wpadł do domu i wziął sobie 10 jabłek, gdy wrócił niebo zrobiło się pochmurne i już z góry wiedział że piknik się nie uda, jednak mimo to szedł dalej. Jednak już z odległości 300m od miejsca gdzie byli rodzice zobaczył 4 okropne zmutowane psy całe czarne z wielkimi ropieniami na całym ciele, gdy się schował jeden z psów zauważył ruch i szybko pobiegł zostawiając 3 inne za sobą. Nenic szybko wyciągnął łuk i jednym strzałem przebił bestii głowę, która rozbryzgła się na wsyzstkie strony. Zaraz za jednym psem ruszył 3 które stratę "kolegi" bardzo przeżyły, w tym czasie chłopak zdołał wypuścić 2 kolejne strzały które o dziwo trafiły w cel oddalony o ponad 150m, jednak jego radość szybko minęła gdy zorientował się że miałtylko 3 strzały. Tak wieś szybko zaczął biec w stronę bestii z nożem, który był w koszyku z jabłkami, gdy już się do siebie zbliżyli chłopak wysoko podskoczył i wbił nóż w czaszkę maszkary, która szybko opadła bezwładnie na ziemię. Tak więc chłopak pozbywszy się wrogów szybko pobiegł w stronę rodziców, jednak wycofał się widząc ich rozszarpane zwłoki i kolejne psy biegnące w jego stronę. Podczas ucieczki wziął tylko swój łuk, wrócił do domu po strzały i odszedł do lasu.
5 LAT PÓŹNIEJ(tutaj już właściwy styl mojego pisania)
-Ależ tu śmierdzi, ale przynajmniej o 10 ścierw mniej na tym świecie. Gdzie jest to cholerne miasto! Te durne psy zjadły mi pół mapy no cóż idziemy przed siebie. - Odparłszy to ruszyłem dalej przed siebie by dotrzeć do ludzi związanych z głównymi oddziałami armii.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Morrowind RPG Strona Główna -> TWORZENIE POSTACI Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin