Morrowind RPG

Gimli

Nanami

Stoisz u bram Balmory, z nieba leje się rzęsisty deszcz, wiatr niemiłosiernie chłosta cię po twarzy. Miasto widzisz jakby za mgłą, niegdyś wspaniałe, teraz stało jakby opuszczone. To oczywiście złudne skojarzenie, bo ludności było więcej, to tutaj większość Dunmerów udała się i ogłosiła Balmore Miastem Dunmerskim. Lekko wypchaną sakiewkę z trzydziestoma sztukami złota. Przy boku miales rodzinny sztylet. Pociągnełeś nosem i rozejrzałeś się wokół.
- Chędożona mgła ... - pomyślałeś i...

///
Do podpisu wrzuć "Ekwipunek" czyli apteczke, kase i sztylet.

Bizd

Elf przetarł wilgotną twarz, szmatką, a raczej kawałkiem nie do końca czystego płótna i znowu rzucił okiem na panoramę miasta, mimo swoistego mroku i wymarcia jakie mu towarzyszyło było pociągające. Do pewnego stopnia bezpieczne, pozwalało przy odrobinie zaangażowania pozostać nie zauważonym.
/Jeśli brama jest otwarta, bądź uchylona./
Nanami wolnym, spokojnym krokiem wkroczył do miasta, jego celem była jakaś ciepła i sucha tawerna, ważne było, aby nie była zbyt droga...
/Jeśli brama jest zamknięta./
Nanami rozgląda się szukając strażnika, który mógłby go wpuścić do miasta...

Gimli

Brama była otwarta. Stałeś na wielkim placu, otoczonym wysokimi budynkami. Zaraz przy bramie dostrzegasz szyld kupca, po tawernie nie ma śladu.

Bizd

"-Ech... Nawet parszywej karczmy nie widać, nie mam zamiaru siedzieć na tym wietrze, może kupiec będzie wiedział gdzie mogę się schronić?" -
Elf zapytał sam siebie w myślach i skierował swoje nogi do sklepu, którego szyld zauważył szukając tawerny.

Gimli

Wchodzisz do środka. Od razu uderza cie przyjemne ciepło. Jest to małe pomieszczenie z polkami na każdej ze ścian. Leżały tam najróżniejsze przedmioty. Wszystko co cenne. Kupiec popatrzył na ciebie spod kaptura i wyprostował się.

Bizd

Nanami rozejrzał się dokładnie, spojrzał na sklepikarza i uśmiechnął się, wolnym krokiem podszedł do lady nadal lustrując towar na wystawach. Odchrząknął i odezwał się do handlarza:
"- Witam, co mości pan ma na sprzedaż?"

Gimli

Kupiec westchnął i powiedział powoli:
- Ano... Wszystko czego można by chcieć. Od broni, drogi panie, do zielska i mebli.

Bizd

"- Jestem głównie zainteresowany orężem i pancerzem panie, ale i jakąś robótką bym nie pogardził... -" Elf odpowiedział radośnie i uśmiechnął się zawadiacko.

Gimli

- Obawiam się, że zleciłem już robótkę jednemu ochotnikowi, ale może twój ród ma coś dla ciebie. Co do oręża i pancerza, o jakiej kwocie mówimy?

Bizd

'- Jako wytrawny handlarz mości panie, wiesz, że cena stałą rzeczą nie jest i zależy od jakości danej rzeczy. Powiedz co masz a ja powiem ile mogę dać..."

Gimli

- Ano... racja, ale jeśli masz w sakwiece zaledwie kilkanaście sztuk złota, to ja nie mam na co nawet wystawiać większości moich towarów.

Bizd

" - I znowu masz racje panie, ale nie obawiaj się co do zawartości mej sakwy, nie nosze jej tylko na pokaz... " - Niby jako dowód Nanami potrząsnął sakwą przypiętą do pasa tak aby monety w środku zabrzęczały.

Gimli

- Niech będzie. Mam długie jak i krótkie miecze, sztylety i dwuręczne gadziny. Skórzane kurtki i chitynowe kirysu...- powiedział to bardzo szybko, jakby nauczył się tego na pamięć.

Bizd

"- Ile chciałbyś za kirysu? Korzystając z okazji, wiesz czy ktoś nie potrzebuje "przysługi", gdzie mógłbym znaleźć schronienie tudzież karczmę?"

Gimli

- Dwadzieścia dwie sztuki i będzie twój. Karczma jest na końcu drogi, tej w zachodniej części, wyjdź i skieruj się w prawo.