Morrowind RPG

Gimli

Po tym ciosie mutant pada i łąduję w swojej kałuży krwi. Z tobą nie jest lepiej, masz jedną lekką ranę i jedną mocniejszą.

Arvelus

Wciąż warcząc kontynuują wymach zakręcając mieczem i dobijam przeciwnika. Następnie rozglądam się za trzecim. Nie chce dać się zaskoczyć

Gimli

Nikogo nie widzisz.

Arvelus

"Cholera...
Wolałbym chyba zobaczyć pół tuzina mutków szarżujących na mnie, niż nie widzieć tego jednego... Cóż, szybko. Może chce sprowadzić kolegów."
Zerwałem z trupa koszulę, czy cokolwiek co miał, kilka prostych węzłów, tak aby zrobić prowizoryczny worek. Po czym miecz wysoko, nad głowę i bawię się w gilotynę. Z drugim tak samo. Obie głowy do worka i średnim truchtem wracam do Balmory

Gimli

Obolały i zakrwawiony wracasz do Balmory. Wartownik patrzy na ciebie uważnie...

Arvelus

Uśmiecham się złowrogo, jakbym właśnie... kogoś zabił.
Nie zatrzymując się idę do siedziby rodu

Gimli

Po chwili dochodzisz do celu, ludzie patrzą na ciebie ze strachem.

Arvelus

Wchodzę do środka i zadowolony z siebie idę do przywódcy rodu

Gimli

Wita cię z uśmiechem.

Arvelus

Uśmiecham się krwiożerczo i rzucam worek przed niego, nie wiązałem go więc już w locie się otworzy
-Dwóch martwych, trzeci uciekł gdy załatwiałem dwóch pierwszych...

Gimli

Dunmer spojrzał do worka i uśmiechnął się.
- Świetnie... tego spotka podobny żywot...
- Cóż... przyda na się ktoś taki jak ty...

Arvelus

Uśmiech nie opuszczał moich ust a wręcz przybierał na sile. Nedługo mógł osiągnąć rozmiar karykatury więc przytłumiłem go nieco
-Jeśli to nie problem to potrzebuję leczenia i informacji gdzie znajdę kolejne zmutowane ścierwo do zabicia...

Gimli

- Pójdź do gildi magów, może ci pomocą. Kolejne zlecenia, tylko dla członków rodu...

Arvelus

Uśmiech zniknął z mojej twarzy kiedy przekręcałem pytająco głowę
-Myślałem, że zostałem przyjęty...

Gimli

- Powiedziałem, że przyda nam się ktoś taki jak ty, nie powiedziałem, że zostałeś przyjęty...

/ awans, +1 pkt atrybutu.