Morrowind RPG

Gimli

Nenic

Stoisz u bram Balmory, z nieba leje się rzęsisty deszcz, wiatr niemiłosiernie chłosta cię po twarzy. Miasto widzisz jakby za mgłą, niegdyś wspaniałe, teraz stało jakby opuszczone. To oczywiście złudne skojarzenie, bo ludności było więcej, to tutaj większość Dunmerów udała się i ogłosiła Balmore Miastem Dunmerskim. Lekko wypchaną sakiewkę z trzydziestoma sztukami złota. Na plecach miales drewniany łuk i kołczan z kilkoma strzałami. Pociągnełeś nosem i rozejrzałeś się wokół.
- Chędożona mgła ... - pomyślałeś i...

///
Do podpisu wrzuć "Ekwipunek" czyli łuk,5 strzał i pieniądze.

Smirtlex

A gdzie komitet powitalny*spluwa i śmieje się ironią*Taa... mam wrażenie że nikt po mnie nie wyjdzie. Ale cóż w sumie nikogo tu nie znam. Idę poszukam jakiejś karczmy i strawy, robotą zajmę się później.*odchodzę w głąb miasta szukając karczmy przy okazji poznając i zapisując w pamięci miejsca i plan miasta, zwłaszcza strategiczne miejsca. *

Gimli

Balmora jest naprawde duza. Dzieli sie na trzy czesci, zachodnią, w ktorej jestes. Tu znajduje sie kupiec, karczma, siedziba rodu dunmerskiego. Centrum, gdzie kwitnie handel i wschodnia. Tam widzisz siedzibe rodu podziemia, platnerza i sale treningow.

Smirtlex

No jak na miasto mające problemy z mutantami nie jest źle*staję na rogu ulicy i patrzę na karczmę oraz jakiś dom kupiecki*Cóż jedzenie poczeka, a patrząc na to miasto lepiej uzbroić się z jakąś broń podręczną, w końcu muszę nauczyć się nią posługiwać*Odparłszy to ruszam ku kupcowi*.

Gimli

Wchodzisz do srodka. Od razu uderza cie przyjemne cieplo. Jest to male pomieszczenie z polkami na kazdej ze scian. Lezaly tam najrozniejsze przedmioty. Wszystko co cenne. Kupiec popatrzyl na ciebie spod kaptura i wyprostowal sie.

Smirtlex

Witaj handlarzu. Nie masz może jakiegoś sztyleciku na sprzedaż, jeżeli tak to chętnie z tobą pohandluje*odparłem po czym rozejrzałem się po sklepie*.

Gimli

-Ano... sztylet jakiś się znajdzie - powiedział kupiec z uśmiechem.

Smirtlex

No to ano zobaczę-odparłem z uśmiechem i już szykowałem 8 sztuk złota przygotowane na zakup sztyletu.

Gimli

- Ano... 12 sztuk złota i jest twój.

Smirtlex

Już chciałem powiedzieć *Ano już daje* gdy uświadomiłem sobie cenę.
-12 sztuk! Przecież za to można przeżyć cały miesiąc. Może się w jakiś sposób dogadamy byś spuścił nie co z ceny bądź też ją wyzerował - odparłem i schowałem moje pieniądze do sakiewki- To jak?

Gimli

- Sztylet kosztuje 12 sztuk złota i ani sztuki mniej. Jakbym tak ciągle schodził z ceny w życiu nie wyszedłbym na plus.

Smirtlex

A nie masz z kimś jakichś problemów? Ktoś ci nie przeszkadza w prowadzeniu sklepu. Jestem skory do pomocy - odpowiedziałem chcąc zapłacić jak najmniej za sztylet.

Gimli

- Nie mam takich problemów, a jedyna rzec jaką miałem do zrobienia zleciłem już komuś innemu. To tylko 12 sztuk złota. Za tyle pieniędzy można opłacić zaledwie 6 nocy w karczmie.

Smirtlex

-No to dziękuję bardzo ! - odrzekłem i ze złością wyszedłem ze sklepu. Po wyjściu rozglądam się i szukam karczmy.

Gimli

Zauważ ją na końcu drogi. Bardzo zadbana.