Morrowind RPG

Gimli

- Taak, tak. Siadaj - odpowiada.

Kosamela

Bawię się naczyniem, poruszając go lekko, tak aby mój "przyjaciel" zwrócił na dzban swą uwagę.
- Spragnionyś? - Przesuwam dzban lekko w stronę owej osoby, lecz nie puszczam rączki.
*Mam nadzieję, że zna zasadę; coś za coś.*
W między czasie przyglądam się jego zachowaniu i wyglądowi ogólnemu; starając się wywnioskować jak bardzo jest upity, oraz jak daleko jest w stanie posunąć się w celu uzyskania trunku.*

//* Czy 'żul', czy bogaty. itd.

Gimli

- Ano nawet... - powiedział uśmiechając się i dalej posępnie siedząc.
Nie jest raczej upity, lekko zaprawiony. Zachowuje sie bardzo spokojnie.

Kosamela

Nalewam mu jedna trzecią kubka.
- Chciałbyś mi pomóc? W dość nietypowej sprawie.

Gimli

- O co chodzi? - pyta.

Kosamela

Staram się nadać memu głosowi jak najwięcej wiarygodności.
- Jestem w podróży. W Balmorze zatrzymałem się tylko na dzisiejszą noc.
Lecz wchodząc przez bramę zauważyłem mojego kuzyna. który... -Milknę i dolewam obcemu wina. Ciągnę dalej.
-Który, okazał się pracować jako strażnik. Zrazu chciałem do niego podejść, lecz się wstrzymałem. Postanowiłem zrobić mu niespodziankę. - Potrząsnąłem dzbankiem.
- Jeszcze wina?

Gimli

- Pewnie - powiedział i upił nieco z kubka.
- I co dalej?

Kosamela

- I obmyśliłem plan. - Dolewam mu trunku, po czym spoglądam w dzbanek aby ocenić ile wina mi pozostało. Po chwili ciągnę dalej.
- Chciałem wykraść się z miasta, trochę umorusać i cały zdyszany i roztrzęsiony podbiec do niego wysapując, że oddział czarnych ludzi podąża do Balmory I... - Urywam, aby nadać historii nutkę niepewności. Przybliżam się do niego i cichszym tonem mówię.
- I jeden z ich magów ma nas teraz na muszce i jeżeli nie spełnimy jego żądań uśmierci nas, a później niespodziewanie zaatakuje miasto. - Cichnę i chwilę rozmyślam.
- Tylko co by mogło być żądaniem... pierwszą myślą było wciągnięcie w to mojego starego znajomego z fachu, kupca Alkhara, jakoby ten posiadał jakiś przedmiot należący do ich przywódcy. - Patrzę na niego, po czym spuszczam wzrok na stół i wzdycham.
- Tylko ten plan ma jeden wielki minus... boję się, że kuzyn mnie rozpozna i nie wiem co mam z tym zrobić... może jakby KTOŚ mi pomógł...

Gimli

Mężczyzna chwile się zastanawia po czym mówi:
- Może powinnieneś udać się do gidi złodziei...

Kosamela

- Wspominałem, że jestem tu tylko na dzisiejszą noc... potrzebuję kogoś na miejscu, albo nic z tego nie wyjdzie... - Dolewam mu wina.

Gimli

Mężczyzna beka zastanawia się i mówi:
- No przeca gildia jest ino kilka kroków stąd. Tylko czekają na zlecenia.

Kosamela

- Nie dałbyś się przekonać abyś był to ty? Chciałbym to zrobić przed całkowitym zmrokiem, a załatwianie spraw z gildiami zwykle wiąże się z wysokimi opłatami i długim oczekiwaniem. Ty zaś wydajesz się osobą solidną. - Łapie oddech i kontynuuję.
- Oczywiście dostaniesz nagrodę. Teraz; całe wino które mi pozostało, po powrocie; kufel piwa za cenę chwili biegu i kupy śmiechu...

Gimli · Wysłany: Wto 17:06, 02 Mar 2010 Temat postu:

- Mam... b-być złodziejem? Niby dla.. kufla piwa?

Kosamela · Wysłany: Wto 19:08, 02 Mar 2010 Temat postu:

- Złodziejem? Jakim złodziejem? - Realnie wytrącony z taktu.
- Przecież w tym co miałbyś zrobić nie ma nawet krzty złodziejstwa.

Gimli · Wysłany: Śro 22:00, 03 Mar 2010 Temat postu:

- No... mam wziąść coś, co moje nie jest...